• SYLWEK
  • ARTUR
  • PIOTR
  • PIOTR

„PÓŹNO CIĘ UMIŁOWAŁEM”

Mam na imię Sylwester mam 40 lat, a za sobą bardzo grzeszne i nieuczciwe życie, czego następstwem były dwa pobyty w zakładach karnych. W całym swoim życiu słuchałem tylko tych, którzy byli złymi nauczycielami.

Będąc małym chłopcem potrafiłem odmawiać pacierz, gdy wszedłem w dorosłe życie nawet tego nie robiłem. Kiedy byłem na wolności żyłem jak każdy człowiek mojego pokroju – z dnia na dzień niczym się nie przejmując. Myślałem tylko o sobie, o tym by mieć co zjeść, dobrze się ubrać, spędzić mile czas na alkoholowych balangach.

Odkąd pamiętam w mojej rodzinie, ojciec nadużywał alkoholu, mama – abstynentka. W domu było pełno płaczu, narzekania i obwiniania. Nigdy nie miałem oparcia w swoim ojcu, dlatego wychowywałem się na przysłowiowej ulicy. Pierwszy raz zostałem skazany w wieku 18 lat za kradzieże i bójki.

Wyrządziłem wiele zła niewinnym ludziom. Niejedna osoba przeze mnie płakała. Moje życie było puste, nie miało żadnego sensu. W końcu doszło do tego, że postanowiłem ze sobą skończyć. Kiedy po nieudanej próbie leżałem w szpitalu, zastanawiałem się nad swoim życiem, nad tym, że przecież istnieje Bóg, który mnie kocha, który nie chce bym umierał w tak młodym wieku.

Niestety, gdy wyszedłem ze szpitala na wolność, znów zaczęło się to samo: alkohol, dziewczyny, złodziejstwo, kłamstwa. Trwało to aż do kwietnia 2000 r. Wtedy znowu trafiłem do zakładu karnego w Płocku. Zawładnęły mną złość niezadowolenie, tęsknota. Szare i monotonne dni dłużyły mi się i nie dawały żadnej radości.

Pewnego dnia ktoś zaproponował mi kupno Biblii, a że nie palę, miałem parę paczek papierosów na zbyciu i postanowiłem ją kupić. Cena była dosyć kusząca. Leżałem w łóżku więziennej celi. Zacząłem znów myśleć o Bogu, i o tym że jest mi tu bardzo źle, że jestem sam, nikomu niepotrzebny. Łzy płynęły mi po policzkach. W sercu czułem głęboki smutek.

Zaraz jednak pojawiła się myśl, że tak naprawdę to nie jestem sam, że Bóg mnie kocha. Od tej chwili zacząłem Go szukać…

Po dwóch latach mojej odsiadki zostałem przewieziony do Zakładu Karnego we Włodawie. Po pewnym czasie, dowiedziałem się że w zakładzie odbywają się spotkania chrześcijańskie. Bardzo chciałem na nie pójść. Coś lub ktoś podpowiadał mi bym poszedł. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Liczyłem na uzyskanie odpowiedzi na nurtujące mnie pytania dotyczące mojego życia i z czasem je uzyskałem.

Wiele, jeśli nie wszystko zawdzięczam osobom które tu przyjeżdżają aby nas wspierać i głosić Słowo Boże. Tu, w wiezieniu przyjąłem Jezusa do swojego serca!

Modliłem się własnymi słowami – nawet nie wiedziałem że tak potrafię się modlić. Prosiłem by Bóg zmienił moje życie, nie chciałem żyć tak, jak dotychczas. Modliłem się z całego serca, prosząc Go by napełnił mnie swoją miłością, bym mógł kochać innych.

PAN OGARNĄ MNIE NIESKOŃCZONĄ MIŁOŚCIĄ I DOBROCIĄ

Odczułem wielką moc. Czułem się tak nadzwyczaj lekko jak bym nie miał ciała, po czym odczułem Boży pokój w sercu. Zrozumiałem, że nie jestem już sam. Bóg nie zostawił mnie samego z moimi problemami, jest cały czas ze mną.

Jest moim bliskim przyjacielem. Jest jedyną osobą na świecie, która mnie rozumie. Nie zawsze zgadza się z moimi wyborami, ale szanuje moją wolność. To, co dzieje się teraz w moim życiu jest dziełem Bożym.

Poznając bliżej słowo Boże, odmieniam swoje życie, zmieniam moje dotychczasowe podejście do ludzi. Odkąd poznałem Jezusa stałem się innym człowiekiem To, czego szukam przez całe swe życie znalazłem w więzieniu.

Codziennie czytam Pismo Święte, poznaję przez nie Jezusa Chrystusa, odczuwam Jego miłość. Zacząłem kochać swojego ojca i wybaczać mu to, że nie dał mi miłości i oparcia. Mam również chwilę, kiedy nachodzą mnie złe myśli i momenty załamania. Wtedy pomagają mi słowa Chrystusa: “Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i naśladuje mnie ”, Mat 16:27.

Bardzo się cieszę, że poznałem Jezusa w więzieniu, gdzie zło i przemoc są na pierwszym miejscu. Zacząłem iść drogą którą wskazuje mi Pan i chce wytrwać w tym do końca. Amen!

JESTEM SKAZANY ALE NIE POTĘPIONY !

Niech Bóg was wszystkich błogosławi, Sylwek.

„JEZUS DAŁ MI TO, CZEGO NIE MOGŁY DAĆ NARKOTYKI”

W moim wcześniejszym życiu nie było nadziei ale teraz wiem, że istnieje siła wyższa, czyli Bóg, który wskazał mi drogę do lepszego i owocnego życia…

Narodziłem się z Boga dzięki Jezusowi, a nastąpiło to między wami, dlatego czuję się blisko związany z wami i dziękuję Bogu za to, że otwiera przed wami bramy więzień, abyście mogli służyć ludziom, którzy choć żyją w grzechu, to ich serca poszukują Boga.

W mojej krwi lekarze odkryli HIV, ale odkąd przyjąłem Jezusa nie czuję się chory i wierzę, że On poniósł na krzyżu wszystkie moje choroby i cierpienia, a Jego krew uzdrowiła mnie.

Dziękuję Jezusowi za ofiarę jaką złożył za nas, abyśmy byli oczyszczeni z grzechu. Intelektualnie nie bardzo to rozumiem, ale mój duch szaleje ze szczęścia!

ŻADNE NARKOTYKI NIGDY NIE WPROWADZIŁY MNIE W TAKI STAN, JAKI OSIĄGNĄŁEM DZIĘKI JEZUSOWI!

Artur

„MOJE POJEDNANIE Z BOGIEM”

W sumie moje świadectwo mógłbym zacząć od wspomnień z wczesnego dzieciństwa i kolejno wymieniać przemiany w moim życiu, które nastąpił za i bez mojej wiedzy. Ale na dzień dzisiejszy nie wydaje się to szczególnie ważnym.

Najistotniejszą zmianą, która została zapisana w moim sercu jest pojednanie się z Bogiem. Jeszcze niedawno myślałem, że nie dojdzie do czegoś takiego, lecz przypadek sprawił, a może sam Bóg, że trafiłem na spotkanie Kościoła Chrześcijańskiego i chwała za to Jezusowi! Amen!

Na samym początku myślałem, że ot, zwykłe spotkanie, ale kiedy przyjąłem Pana Jezusa jako mojego Zbawiciela zrozumiałem, że oto jestem dzieckiem Boga. Przez wszystkie lata na wolności i w więzieniu szukałem drogi prowadzącej do Boga. Znalazłem ją i wreszcie jestem szczęśliwy, pomimo pobytu w zakładzie.

Szczęście szczęściem, ale to co nastąpiło 20 czerwca 2001 można jedynie nazwać nowym narodzeniem. Ktoś mógłby spytać – jak to, przecież nie można drugi raz się narodzić? – a ja mówię – można!

Przyjąłem też Ducha Świętego. Nowe narodzenie i Chrzest w Duchu Świętym zmieniły moje życie dosłownie i w każdym szczególe. Wiele niejasnych spraw stało się dla mnie zrozumiałymi. Modląc się w językach mam wrażenie, że to Bóg się modli, a nie ja. Choć kiedyś mogłoby mi się to wydawać śmieszne, dzięki napełnieniu Duchem Świętym zacząłem bardziej pozytywnie myśleć o życiu, o życiu we wspólnocie z Bogiem. Stałem się innym człowiekiem.

Choć inni patrzą teraz na mnie ze zdziwieniem, to ja nic sobie z tego nie robię. Kiedyś pewnie pobiłbym jednego czy drugiego, ale dziś z Jezusem w sercu, wybaczam im wszystko i niech Bóg ich błogosławi, gdyż nie wiedzą co czynią.

Następną sprawą są same spotkania, na których są chorzy na HIV, ludzie z którymi nigdy nie miałem kontaktu. Zawsze był jakiś strach, bariera nie do pokonania. Dziś, dzięki Jezusowi wszyscy są moimi przyjaciółmi i szanuję ich za to, że się nie zamknęli w sobie i że przychodzą na nasze spotkania.

A ja?
Stałem się bardziej życzliwy, uprzejmy. Zrozumiałem, że dawanie jest piękniejsze od brania. Odkąd Jezus zamieszkał w moim sercu, to wprost nie mogę się doczekać czwartku. Nowością dla mnie było to, że uwielbienie może odbywać się nie tylko modlitwą językami, ale również poprzez muzykę. Nieważne kto jest jakim instrumentalistą czy śpiewakiem, ważne jest, by to wszystko pochodziło z serca gdzie mieszka Jezus. Wielbić można na wiele sposobów, ale trzeba robić to z miłością i radością i nie musowo nikogo naśladować.

A ja?
Stałem się pokorniejszy. Już nie przeciwstawiam się strażnikom, którzy niekiedy chcą mi uczynić po złości. Niech im Bóg błogosławi i ich rodzinom. Kiedyś przeczytałem pewne słowa, które mówiły o tym, że Bóg jest najwspanialszy. Odniosłem te słowa do mojego życia. Chodzi o to, że miałem żal do Boga, że opuścił mnie gdy było ciężko. Zawsze gdy razem szliśmy były na ziemi dwa ślady, a w tych najcięższych chwilach był jeden ślad. Sądziłem , że Bóg mnie opuścił. Oczywiście nie była to prawda. Bóg zawsze mnie kochał i kocha, a wtedy gdy na ziemi był tylko jeden ślad, On niósł mnie na swoich ramionach.

A ja?
Chcę z Bożą pomocą wyjść jak najszybciej z więzienia i założyć rodzinę, znaleźć pracę i żyć z Jezusem w sercu. Chciałbym jeszcze podziękować Bogu, że wreszcie odnalazłem właściwą drogę, że mogę spotykać się ze wspaniałymi ludźmi w Jezusie Chrystusie. Dziękuję za otwarcie moich oczu ku życiu wiecznemu. Dziękuję za wewnętrzną wolność, dziękuję za chrzest w Duchu Świętym. Dziękuję za miłosierdzie Boże.

A ja?
Proszę i pragnę, by Bóg otworzył oczy wszystkim, którzy kroczą po omacku, są w niewoli szatana, by ujrzeli jedyne światło prowadzące do Boga poprzez Jezusa Chrystusa.

Chwała Bogu za wszystko!
Piotr

WARTO WIERZYĆ W JEZUSA

Odkąd zacząłem chodzić na spotkania do pastor Grażyny Rozwadowskiej, bardzo dużo zmieniło się w moim życiu. Na przykład to, że przez codzienną modlitwę do naszego Pana Jezusa Chrystusa i czytanie Biblii odeszło mi wiele problemów, z którymi nie mogłem się uporać. Chodzi o uzależnienie od narkotyków, bluźnierstwo, nienawiść do ludzi, którzy byli moimi wrogami.

Dziś wiem, że dla Jezusa nie ma nic niemożliwego. On może wszystko jeśli naprawdę w Niego wierzysz, a wrogom należy wybaczać nie siedem, ale siedemdziesiąt siedem razy i modlić się za nich, by mogli poznać prawdę i stać się chrześcijanami. Wiem także i jestem głęboko przekonany, że jeśli się czegoś mocno chce, trzeba o to prosić w modlitwach, a w odpowiednim czasie będzie nam to dane. Trzeba być tylko cierpliwym.

Bóg wyzwolił mnie z nałogów! Czuję się dobrze i noszę w sobie pogodę ducha. Codziennie rano dziękuję Bogu, że mogę dla Niego żyć i za to że mogę się do czegoś na spotkaniach chrześcijańskich przydać.

Chcę też dodać, że żyjemy w czasach ostatecznych i warto się zastanowić, którą drogę wybrać. A drogi są dwie: dobra i zła, niebo i piekło. Jeśli ktoś chce być zbawiony musi podjąć decyzję: wybrać i uwielbić Pana Jezusa Chrystusa, który chce dla nas wszystkich ludzi jak najlepiej. On jest naszym zbawieniem!

Dlatego Go kocham, bo oddał Swoje życie za mnie, za moje grzechy i za wszystko co jest z tym związane!

Chwała za wszystko Naszemu Panu! Alleluja!
Piotr