Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
— Art 196, Kodeks Karny
Zawsze mnie zastanawiało to sformułowanie uczucia religijne. Oczywiście rozumiem ideę prawa, które ma na celu zabezpieczenie porządku różnych religijnych zgromadzeń. Ale uczucia religijne? Jaką miarę do nich przyłożyć? Czyje uczucia uwazględnić? Katolickie uczucia czy też może uczucia inaczej wierzących?
Moje uczucia religijne są obrażane każdego dnia. Kiedy patrzę na figurki, obrazy do których modlą się ich wyznawcy, moje uczucia są obrażane. Kiedy czytam niektóre doniesienia medialne, moje uczucia są obrażane.
Kiedy jestem zmuszana do słuchania ciągu mszy każdej niedzieli i w innych dniach tygodnia, bo nie tylko pozwolono na wybudowanie kościoła w środku osiedla domków jednorodzinnych, ale na zewnątrz wystawione są megafony by całe osiedle mogło uczestniczyć w obrządku. Moje uczucia są obrażane. Również te estetyczne, bo pani śpiewająca zawodzi auu, auu.
Czy o takie uczucia chodzi w tej ustawie czy o uczucia tylko katolickie? Bóg i Jego uczucia sa obrażane w tym kraju każdego dnia – przez grzech, szczególnie grzech bałwochwalstwa. Ale czy ktoś się tym przejmuje? Czy katolicy przejmują się uczuciami innych w tym uczuciami samego Boga?
Świętoszkowaci inkwizytorzy przemierzają kraj wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu przestępstw religijnych. Piosenkarka Doda została skazana z Art 196 bo powiedziała, że autorzy Biblii to byli ludzie napruci winem i palący jakieś zioła.
Jakoś Jehowa nie spadł ze swojego tronu kiedy to powiedziała. Nie obraził się. Co więcej, gdyby Jezus chodził dziś po ziemi, to tacy właśnie ludzie jak ona siedzieliby z Nim przy stole, podczas gdy reszta religijnych hipokrytów oskarżałaby Go o to, że je i pije z grzesznikami! Ale On do takich ludzi przyszedł!
Nie do tych, którzy uważają się za jedynie sprawiedliwych i bez grzechu, bo są katolikami. Bo przestrzegają katolickich praw, które są inne od Bożych praw tak na marginesie.
To jak w tym kawale kiedy Jezus spotyka przed budynkiem kościoła narkomana i pocieszając go mówi: nie martw się, mnie też wyrzucili.
Generalnie w Polsce jest problem z wrażliwością na innych ludzi. Ich odmienność. Większość myśli, że jest pępkiem świata i w sferze publicznej może się zachowywać i robić co tylko chce bez względu na to jaki to ma wpływ na ludzi wokół.
Dzieci w samolocie wrzeszczą wniebogłosy a matka obraża się gdy się jej zwróci uwagę. Inny nastawia radio na cały regulator na plaży, bo przecież ma prawo do wypoczywania. Następny pali papierosy i dmucha innym dymem w twarz. Ludzie, nie jesteście na tej ziemi sami!
Reasumując, bądźmy sami bardziej wrażliwi na uczucia i obecność innych, zanim zaczniemy kogoś pozywać do sądu za ranienie naszych uczuć.
Niemożliwe jest też, by w sferze publicznej ktoś nie ranił czyichś uczuć swoimi poglądami czy zachowaniami. Może mi się coś nie podobać w czyichś poglądach, ale ważniejsze jest, by ten ktoś miał wolność ich wypowiadania, niż moje narzucanie wizji świata przez prześladowanie ich, za ranienie moich uczuć. Religijnych.